piątek, 5 września 2014

Six: Die

- Co Justin? - uniosłam się w nie pewności.
- Bo on...nie żyje. Zginął w wypadku!
- Żartujesz prawda? Wczoraj tu był, wybaczyłam mu, pogodziliśmy się, a ty mi Jason takie kity wciskasz? Gdzie jest kurde Juss?
- Mówię, że nie żyję! - warknął ze złością. - Po co miałbym Cię okłamywać, przecież on Cię kocha!
- Nie, powiedz, że to żart - zaczęłam płakać, ciężko w to uwierzyć.
- Nie żartuję, to nie jest powód do żartu, przepraszam Jasmine i przyjmij moje kondolencje, pa.
Rozłączył się. Po moim policzkach zaczęły spływać łzy. Odłożyłam telefon na stół i usiadłam na krześle głośno płacząc. Przecież to nie może być prawda. On na pewno żyję! Zayn patrzył na mnie ze smutkiem, podszedł i przytulił.
- Justin nie żyje - powiedziałam, wtulając się w tors Malika.
- Przykro mi - powiedziała Eleanor.
Wstałam i poszłam na górę, wiedziałam, że dziś nie dam rady iść tańczyć.
- Cher przepraszam, ale dziś nie dam rady przyjść - zadzwoniłam do Lloyd.
- Słyszałam co się stało, przykro mi, w porządku przyjdź jutro!
- Dzięki - powiedziałam i nacisnęłam czerwony przycisk, by zakończyć rozmowę. Wzięłam laptopa do ręki, na internecie było dużo o tym, że Juss nie żyje. Teraz byłam pewna, że to prawda, straciłam osobę, którą tak bardzo kochałam. Do pokoju właśnie ktoś wszedł.
- Przykro mi - usłyszałam głos Caroline.
Wszyscy powtarzają jak to im przykro, ale nigdy nie poczują się tak jak ja w tej chwili.

OCZAMI NIALL'A

- Louis, mam informacje dotyczące Justina, ale nie wiem czy będą już teraz takie ważne - powiedział Malik, gdy Louis przekroczył próg kuchni. 
- Bo? 
- Bieber nie żyje - powiedziałem. 
- Jak Jasmine to przeżyła? - zmartwił się. 
- Pytanie, czy w ogóle przeżyła, Caro do niej poszła - wyrwał Zayn. - Pisze, że zginął w wypadku, ale wiesz, że on należał do jednego z gangów w Nowym Yourku? 
- Oo to ciekawe, czyli był kryminalistą jak wy - uśmiechnęła się sarkastycznie Eleanor. - Uwielbiam was chłopcy, ale to co robicie, to nie jest okey. 
Ellie mówi tak jakbyśmy o tym nie wiedzieli. Podoba nam się taki styl życia i nic nikomu do tego. Lubimy okradać banki i mieć z tego korzyści.
- Ashton dziś przyjdzie, musimy z nim pogadać - stwierdził Tomlinson. - Jak on odejdzie z gangu to ja już nie wiem.
- Ja wiem - powiedział Zayn. - Payne. Może on się nadać?
- Tak, Niall, Zayn. Myślałem o nim. Dzwoniłem do niego wczoraj i powiedział, że to przemyśli.
Ashton
Dobra. Musimy czekać na Ash'a. Czyli jak Jasmine nie jest już z Justinem, to znaczy, że mam szanse? Nie to, żeby chciała ze mną być, ale może uda mi się przekonać ją do mnie. Miejmy nadzieję, bo Jassie naprawdę mi się podoba. Właśnie do domu, ktoś wszedł, a przed nami ukazała się postać Ashton'a.
- Hej chłopaki! - krzyknął. - Hej Ellie!
- I jak Ash, odchodzisz czy zostajesz? - zapytałem bez owijania w bawełnę.
- Zostaję i mam kogoś dodatkowego, aż trzech ich - uśmiechnął się.
Spojrzeliśmy pytająco, a przed nami pojawili się Payne, jakiś drugi i jakiś trzeci.
- Harry - koleś z burzą loków podał mi rękę, a później reszcie.
- Liam - kolejny podszedł.
- Luke.

OCZAMI CAROLINE

- Jass - poklepałam ramię Jasmine. - Chodź na dół, proszę. Chodź coś zjeść. 
- Nie chcę jeść. Chcę Justina. 
- Idziesz sama, czy mam Cię wziąść siłą? - odwróciła się do mnie, a na jej twarzy pojawił się szybki uśmiech. 
- Siłą! - krzyknęła.
Chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam.
- Dobra, już idę sama! 
Wiem, jak cierpi. Musi się teraz trochę rozluźnić, bo inaczej wciąż będzie smutna. Zeszłyśmy do kuchni i od razu pożałowałam, że ją sprosiłam na dół.
- A co wy tu wszyscy robicie? - spytała smutnym głosem moja przyjaciółka. - Liam? Harry? 
Spojrzałam przepraszająco na Zazę i Louis'a. Skąd ja mogłam wiedzieć, że oni wszyscy dzisiaj tu będą? Trzech z nich nie znam, czy to nowe osoby do gangu?
- Spotkanie biznesowe - odezwał się szybko Malik. 
- Prowadzicie biznes? - zdziwiła się Jasmine, a ja o mało co nie wybuchłam śmiechem. - Czemu mi nic nie powiedziałeś Lou? 
- Właśnie czemu jej nie powiedziałeś? - spytałyśmy razem z El razem. Nie podoba mi się to, że ukrywają przed nią tą informację.
- Ponieważ to prywatne sprawy - uśmiechnął się Niall, próbując ratując Tomlinson'a. - Ale już wiesz, więc nie ma o co się sprzeczać.
Jass pokiwała słabo głową i uśmiechnęła się lekko. Horan miał szczęście, bo jakby nie uwierzyła to mógłby się tłumaczyć co byłoby na pewno lepszym rozwiązaniem niż kłamanie. Chłopcy przedstawili mi Liam'a, którego kojarzę, ale tylko z widoku, ponieważ Jasmine się z nim przyjaźniła, przedstawili również Harr'ego, ale go w ogóle nie kojarzę, tak samo jak Luke'a. Nowi członkowie gangu, miejmy nadzieję, że w końcu będziemy jedynym gangiem w mieście, a nie.
- Caroline! - usłyszałam wołanie Zayn'a z salonu.
- Co? - zapytałam gdy do niego podeszłam. - Jeśli chodzi o to, że Jasmine tu zeszła? To nie moja wina. Nie wiedziałam.
- Dobra, dobra - uśmiechnął się cwaniacko.
- Zayn mówię serio.
- No okej, wierzę Ci, a teraz chcę pogadać z Tobą o czymś innym.
- Hm.? Mów.
- Horan'owi podoba się Jasmine, mogłabyś ją przekonać do niego?
Że jak?
- A nie może zrobić tego sam?
Spojrzał na mnie z miną szczeniaczka, nie umiałam mu odmawiać i to była właśnie moja słabość, którą od perfidnie wykorzystywał.
- Dobra - zgodziłam się.
I tak pewnie tego nie zrobię, ze względu na Jass, jest na razie smutna z powodu Justina, wątpię, żeby Niall jej się spodobał w tak krótkim czasie. Myślałam szczerze, że Niall nie wierzy w miłość, ale chyba się myliłam.

OCZAMI JASMINE

- Ej, czy Zayn i Caro są ze sobą - zapytałam podczas nieobecności, Zazy i Carol a wszyscy zaśmiali się. Jednak mnie w tamtej chwili nie było do śmiechu, choć pewnie gdyby nie śmierć Justin'a śmiałabym się z nimi.
- Nie. - odpowiedział mi Niall. - A co zazdrosna jesteś? 
Uśmiechnęłam się sztucznie. 
- Twój poziom inteligencji mnie przeraża. - warknęłam, ze smutkiem. 
- Okej, my idziemy. Musimy coś załatwić. Niall zostaniesz z dziewczynami - rozkazał mój brat.
- No ej! - odparł niezadowolony blondyn. 
Usiadłam obok niego na krześle krzyżując nogi i popijając ciepłe kakao. 
- Em, ja muszę lecieć Carly dzwoniła, boli ją brzuch. 
- Czy ona nie jest w ciąży? - zapytałam. - No wiesz...
- Jasmine ty idiotko. Carly ma 8 lat! - uśmiechnęła się. - Chodzi o moją siostrę, a nie o moją kuzynkę. 
Horan zaśmiał się, a ja uderzyłam go w ramię. Caroline pomachała na 'do widzenia' i wyszła, a ja zostałam sama z Niall'em. Piłam po mału gorące kakao.
- To co robimy? - Niall poruszał śmiesznie brwiami.
- Na pewno nie to co myślisz.
- Nie oglądamy TV? No cóż widać, że ktoś tu jest zboczony...
Zaśmiałam się. Horan chyba potrafi poprawić humor, nawet po takiej tragicznej rzeczy.

------------------------------
Witam kochani! Jak tam po tygodniu szkoły?
Kolejny rozdział za tydzień.
Ponieważ nie uda napisać mi się go do niedzieli. Postaram się
jednak dodać w tygodniu, ale nie obiecuję :*


KOMENTARZE = MOTYWACJA

12 komentarzy:

  1. Uuu.. Super Czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. co tak mało ? urwałaś w najlepszym momencie :d ciekawe co będą robić.... :D czekam na następną cześć <3 tylko błagam szybkoooo :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowne *_* Pozdrawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmierciłaś Justina :( A przez Ciebie biedna Jasmine cierpi :p Co do rozdziału...Jest genialny *_*

    OdpowiedzUsuń
  5. JUSTIN????! A dobrze ni lubię go :P
    Dzięki za przypomnienie. Nie wchodzę od długiego czasu na żadne blogi bo po prostu go nie mam :( Dziękuję jeszcze raz! :* Rozdział extra :* :D Jak reszta :) Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj :c Biedna Jasmine!
    Cudowny rozdział, czekam na nn :d

    OdpowiedzUsuń
  7. Boski jak zawsze ♥ Czekam na nn ;3

    OdpowiedzUsuń