sobota, 14 lutego 2015

Chapter 15 - I know...

Leżałam w szpitalu przez najbliższy tydzień, brzydziłam się tym co się stało przed tygodniem... Dowiedziałam się o gangu moich przyjaciół, zostałam zgwałcona i do tego bita codziennie. Nienawidzę ich wszystkich za to. Nie wiem czy kiedyś im wybaczę.

- Jassie - do pokoju weszła Caro.

- Caroline.

Przytuliłam przyjaciółkę, odwzajemniła gest. Dawno się nie widziałyśmy...

- Gdzie byłaś przez ten czas kiedy Cię nie było? - zaśmiałyśmy się.

- Byłam u babci nad morzem...

U babci? Nad morzem? Taa i czego jeszcze. Caroline kłamała i to można było zauważyć. Jeśli zna się ją przez tyle lat ile ja to wie się, że Caro nie ma babci nad morzem i kłamać nie potrafi.

- Nie kłam. Powiedz mi prawdę. - wysyczałam.

- Nie mogę Ci powiedzieć. Musiałam coś załatwić i tyle...

- Ja wiem o gangu. - wyznałam. - Czy ty też...?

Dziewczyna westchnęła i nerwowo przeczesała ręką włosy.

- Jasmine... Wysłuchaj mnie proszę. - skinęłam głową. - Nie mogliśmy Ci powiedzieć, bo Louis za wszelką cenę chciał Cię trzymać od tego jak najdalej od tego wszystkiego, nie chcieliśmy żeby coś się stało, a to co się stało to nasza wina, powinniśmy powiedzieć Ci wcześniej i Cię ostrzec, ale... - westchnęła. - Przepraszam.

- Louis? Louis jest z wami w gangu?! - krzyknęłam.

Wstała, spojrzała przepraszająco i wyszła. Zostawiła mnie samą z moją złością i w tej chwili już nienawiścią. Okłamali mnie. To nie są przyjaciele, przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic, a już na pewno nie takich. W tamtej chwili do mojego pomieszczenia wszedł Louis, Zayn i Niall.

- Czego? - warknęłam. - Jeśli za chwilę nie znikniecie...

- Nie wyjdziemy stad. - poinformował mnie Zayn. - Jesteśmy w 3 ty jesteś jedna.

Odwróciłam się do nich plecami. Szczerze to nie chciało mi się z nimi rozmawiać. Nienawidzę ich.

- Jass, dobrze wiesz że nie mogliśmy Ci powiedzieć. Sama widzisz co się stało, gdy dowiedziałaś się prawdy - zaczął Louis. - Nie gniewaj się na nas.

- Próbowaliśmy Cię chronić - dopowiedział Nialler. - Zrozum.

- Jesteś naszą przyjaciółką, dlaczego mielibyśmy Cię okłamywać? Tylko z troski. Przepraszamy.
Zaśmiałam się. Te wszystkie wytłumaczenia wydawały się śmieszne. Z troski o mnie okłamywali mnie? Czy z troski o siebie. Może bali się, że wygadam? Może mi nie ufali?

- Jak wyjdę ze szpitala, wyjeżdżam - oznajmiłam. - Wracam do Nowego Yourku.

- Nie możesz! - wrzasnął Horan.

- Dobrze wiesz, że mogę zrobić to w każdej chwili i nie obchodzi mnie wasze zdanie.

- Jass nie wyjeżdżaj - jęknął Louis. - Proszę.

- Przykro mi Lou - uśmiechnęłam się słabo. - Potrzebuję tam wrócić, tutaj nie uda mi się was przebaczyć... Za dużo będzie mi was przypominać...

*Jasmine nie wyjeżdżaj* - zobaczyłam Justina. Nie mogłam z nim rozmawiać, chociaż bardzo chciałam mu odpowiedzieć, ale chłopacy uznali by mnie za pokręconą. - *Wybacz im to jedno kłamstwo. Naprawdę zrobili to tylko i ze względu na Ciebie, martwią się. A kiedy wyjedziesz... Będziesz sama.*
Może i to dobrze. Chociaż nie zupełnie będę sama, mam jeszcze tam Emily, Jasona i Catline. Tylko, że to nie są moi prawdziwi przyjaciele.

- Co mamy zrobić żebyś nam wybaczyła? - zapytał Lou. - Musisz nam wybaczyć... Proszę.

- No dobrze, ale nie róbcie tego więcej. - przytuliłam się do chłopaków.

Potem zostałam sama z Niallem.

Po kolejnych 2 tygodniach wyszłam ze szpitala i wróciliśmy do Mullingar. Stęskniłam się za domem. Gdy przekroczyłam próg zobaczyłam Zoe. Dalej jej nie lubiłam...

- O Jasmine! - krzyknęła. - Jak dobrze Cię widzieć.

Dziewczyna przytuliła mnie.

- A mi Ciebie nie bardzo. - uśmiechnęłam się sarkastycznie.

Ominęłam siostrę i poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się i rzuciłam na łóżko, gdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Niall'a. Przez krótką chwilę wahałam się czy odmówić, jednak odruchowo przesunęłam palcem i odebrałam.

- Halo? - powiedziałam.
 
- Jasmine, jak się się czujesz?

- Jaki zatroskany - warknęłam. - Masz jakąś inną sprawę?

- Poszłabyś ze mną na kolację jutro?

- Mam iść z Tobą? Phi.

- Jassie proszę, chciałbym wszystko naprawić... Proooooszę!

- No dobrze. - zgodziłam się. - Pa.

Po paru minutach zasnęłam.



Obudziłam się około 12. Zeszłam na dół by zjeść coś na śniadanie, w kuchni zastałam Louis'a i Eleanor. Całowali się jak zwykle, nalałam do miski mleko, dosypałam płatki i usiadłam przy stole obok zakochanej pary.

- Hej Jasmine - przywitała mnie miło Eleanor. - Masz bilet.

Podała mi do ręki bilet powrotny do NY. Uśmiechnęłam się w celu podziękowania, gdyż smutno spojrzałam na papier w mojej ręce. Nie jestem pewna, czy naprawdę chcę wyjechać... Zostawić tu mamę, tatę... Gdy tam wrócę, będę sama. Tylko, że tutaj nie mogę już nikomu zaufać. Westchnęłam i odeszłam. Poszłam spakować walizki, a w między czasie wysłałam smsa do Niall'a.

 "Przepraszam, nie możemy się dziś spotkać, za 2 godziny mam
samolot..."

Wzięłam się za pakowanie do walizek. Po godzinie pakowania miałam pełne 2 walizki. Nie wszystko zamierzałam zabrać, ponieważ wiem że jeszcze tutaj wrócę. Zeszłam na dół, by pożegnać się z rodzicami. Mama uścisnęła mnie mocno prosząc bym została, tata jednak przytulił mnie i stwierdził, że jeśli taka jest moja decyzja to on ją akceptuje. W tamtym momencie do domu weszła Caroline, Zayn, Louis, Zoe i Niall. 

- Przyszliśmy się pożegnać - oznajmił Zaza. 

Przytuliłam się do każdego z wielką niechęcią. Obrzydzało mnie to, co robili, to że mnie oszukali. Jednak najdłużej przytulałam się z Niallem. W jego ramionach było inaczej, tak jakoś bezpiecznie. Zaciągnęłam się jego zapachem. Pomachałam wszystkim i poszłam do taksówki, którą zamówiłam. Po godzinie byłam na lotnisku, a po kolejnych 3 godzinach byłam w Nowym Yourku. Weszłam do mojego starego domu. Było w nim tak pusto bez Justina. Smutno spoglądałam na nasze wspólne zdjęcia.Wspomnienia wróciły, ale nie płakałam. Teraz bardziej zależało mi na Horanie. 

- Dlaczego ja wyjechałam?! - zapytałam siebie. - Co ja zrobiłam?! 

*Nic się nie martw Jass, będzie dobrze...*

Znowu przede mną pokazał się Justin, boże ja jestem jakaś nienormalna... Gadam z duchem....

- Skąd możesz to wiedzieć? - warknęłam. - Zostawiłam ich tam, nie potrafię im wybaczyć, zapewne oni mi też nie wybaczą tego, że wyjechałam...

*Oni Ci to wybaczyli... Rozumieją Cię, więc dają ci czas* 

sobota, 29 listopada 2014

Chapter 14 - Pain

- Odłóżcie broń! 
Spojrzałem na Paris, pierwszy raz widziałem ją tak przestraszoną. Odwróciłem się i zobaczyłem Seana, trzymał przy swojej ręce Jasmine, która była ledwo przytomna, ledwo żyła. Nadal wyglądała przepięknie, mimo jej potarganych włosów, rys na twarzy i skaleczeń. 
- Co ty jej zrobiłeś?! - warknąłem. 
- To, na co zasłużyła. 
W tamtej chwili myślałem, że rozszarpię tego gościa. Za nimi stanęli jednak schowani Styles i Louis. 
- Zostaw moją siostrę! - rozkazał Lou celując w niego bronią. - Bo pożałujesz!
Próbował zachować zimną krew, ale widać było, że po żal mu Jasmine i że najchętniej zabiłby go na miejscu. Wycofaliśmy się z Paris na moment, a w tym momencie Sean odwrócił się do Harr'ego i Tomlinsona. 
- Nie dosyć Ci? Lubisz tak wykańczać ludzi? - rzucił Hazz. - Zero w Tobie litości? Miłości? 
Zamurowało nas. 
- Rozumiem. Nie potrafisz niczego więcej tylko mordować i wykańczać! - wrzasnął. 
- Nie jestem mordercą! Jestem gangsterem! To co wy - bronił się. - Gdybym nie miał litości nie byłoby Cię tu teraz. 
- Gdybyś nie był mordercą David by teraz żył!
- Ty miałeś brata? Twoim bratem był David? - zamurowało mnie. - Brat Tilly...?
- Tilly - powtórzyła cicho moja "współpracowniczka".
Teraz dotarło do mnie co zdarzyło się naprawdę...Był grudzień, a miasto pokrywał biały śnieg, wszędzie ludzie zabiegani z rękami pełnymi toreb, a wśród nich my. Tilly i ja. Mieliśmy spędzić te święta razem, to miały być najlepsze święta w życiu...Siedzieliśmy na ławce w parku przypatrując się sobie nawzajem, w jej pięknych niebieskich oczach można byłoby utonąć. 
- Niall bardzo Cię kocham. - uśmiechnęła się jak to zwykle ona. - Nie chcę Cię stracić.
- Nie stracisz obiecuję. 
W tamtym momencie Tilly sypnęła mnie śniegiem. Zaśmiałem się i oddałem. Biegaliśmy po całym parku, wyglądaliśmy jak małe dzieci, ale wtedy przeszkodził nam jej brat - David. Mieliśmy 17 lat, a on 18, upierała się, że chce zostać ze mną, a wróci później, i że nie jest już dzieckiem i sobie poradzi i wtedy zdarzyło się właśnie, że gdy chciał ją zaciągnąć Tilly się wyrwała i chcąc przybiegnąć do mnie wypadła na ulicę pełną samochodów. 
Moje serce zaczęło szybciej bić, przypomniało mi się to wszystko, to jak ona wpada na niego, jak upada, jak umiera. Była dla mnie najważniejsza! Zginęła...przeze mnie i Davida. 
- Zginęła przez Ciebie! - krzyknąłem. - Ty kazałeś Davidowi ją przyprowadzić! To wszystko Twoja wina! Dlaczego to zrobiłeś? 
- Wiedziałem, że prędzej czy później się wyrwie mu i pobiegnie do Ciebie, nie lubiła przebywać w domu odkąd wy się zaczęliście spotykać, akurat mój brat był na tyle mądry, że przeszedł z nią przez ulicę, a ona zaślepiona Tobą na nic nie uważając przebiegła i tak skończyła! 
- Była Twoją siostrą - powiedział Louis. 
- A Jasmine jest Twoją, ale skoro Niall tak bardzo ją kocha to zginie tak jak Tilly. 
Zamknąłem oczy. Wiedziałem, że jeśli ją zabije to będzie koniec. Usłyszałem strzał. Otworzyłem oczy. Luke leżał na ziemii przypierając do siebie Jassie, która uderzyła w kamień głową.
- Kurwa - syknąłem. Podbiegłem najszybciej do przyjaciela i Jassie. - Zadzwońcie po pogotowie!
Wszyscy stali jak wryci.
- No dzwońcie!
Harry ocknął się szybko i wybrał numer pogotowia. Po 10 minutach karetka była na miejscu zabrali Jasmine i Luke'a. My zostaliśmy na miejscu tylko Louis i Zoe z nimi pojechali.
- Zajebie go, jak go znajdę! - usiadłem na ziemii opierając się o samochód. - Morderca.
- Niall nie zapominaj, że ty też nim jesteś - przypomniała mi Paris i usiadła obok. Spiorunowałem ją wzrokiem. - Przepraszam, po prostu...
- Skrzywdził najpierw Tilly, najważniejszą dla mnie osobę na świecie. A teraz Jasmine.
- Ty kochasz Jassie? - zdziwił się Zayn podchodząc do nas. - Wiedziałem.
Taa. Wiedział. I co z tego? Jasmine jest w ciężkim stanie, nie będę rozmawiać z nim o rozterkach miłosnych w tej chwili!
- Jedziemy do szpitala - rozkazał Payne.

- I co z nią? - spytałem Louis'a po dotarciu na miejsce.
Na ławeczcce siedzieli już rodzice Jassie, Lou i Zoe. Ojciec ich chodziło w kółko po korytarzu natomiast mama ich była załamana.
- Wiedzą co się stało? - zagadał Hazz.
- Jasmine ma operację, jeszcze nic nie wiedzą i mam nadzieję, że się nie dowiedzą.
Ja też miałem taką nadzieję, ale jeśli dowiedzą się, że dostała strzała z pistoletu, będą podejrzewać, że była w coś wmieszana. To moja wina! Wszystko to moja wina, gdyby nie ja, gdybym nie poznał jej rodziny ani jej, gdybym jej nie pokochał nic by się jej nie stało, nic by się nie wydarzyło!

OCZAMI JASMINE

Obudziło mnie pikanie: 
PIK PIK PIK 

- Dzieńdobry panno Tomlinson - przywitał mnie chyba lekarz.
- Dzieńdobry, gdzie ja jestem? - chciałam wstać, ale pożałowałam tego i jęknęłam z bólem. - Moja głowa.
- Proszę nie wstawać z łóżka, dopiero pani się obudziła.
Skinęłam głową.
----------------------------------------
Hej ;D Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału... ;cc
Znowu zaniedbałam swoją pracę :( 
Mam teraz naprawdę dużo nauki, gdyż zbliża się koniec semestru...
Dlatego też nie wiem, kiedy pojawi się kolejny :(
Mam nadzieję, że ten się podobał....

sobota, 8 listopada 2014

Chapter 13 - True

Zdecydowałam się pójść do klubu, napić się i umrzeć. Chyba dopiero w tym o to momencie zdałam sobie sprawę, że zakochałam się w Niall'u, tylko że on mnie okłamał...wykorzystał? Nie wiem jak to nazwać...

*Oczami Niall'a*

- I jak zareagowała? - dopytała Caroline.
W czasie gdy Jasmine zniknęła, zdążyłem zadzwonić po Zayn'a, Caroline, Lou i resztę, ktoś w końcu musiał pomóc mi ja szukać.
- Uciekła - powiedziałam. Byłem zły na siebie...Mogłem powiedzieć jej to wcześniej... - Musicie pomóc mi ją szukać, proszę!
Spojrzałem na Louis'a i Zoe. Byli zdezorientowani, wystraszeni i zszokowani.
- Jak mogła się dowiedzieć? - zapytał wreszcie Lou. - Czy o mnie wie?
- Nie wiem, nie wiem nawet skąd wie, że ja jestem w gangu! - warknąłem.
- Niall, uspokój się - Paris podeszła do mnie i poklepała po plecach. - Będzie dobrze, znajdziemy ją.
Usiadłem na krześle, nie wiedziałem już co robić...co myśleć. Jestem potworem! Tak, dokładnie Jassie miała rację. Muszę ją znaleźć bo po pierwsze grozi jej niebezpieczeństwo, a po drugie muszę jej wszystko wytłumaczyć.
- Jedziemy jej szukać - powiedziała w pewnym momencie Zoe. - Niall jedziesz z Paris, Zayn z Lukiem i Caroline, a ja z Louisem.
Pokiwałem głową. Wyszliśmy z domu wsiadłem z brunetką do auta i odjechaliśmy...nie wiedziałem gdzie zacząć ją szukać, bo nie wiedziałem gdzie może być i co robić a była 20:00.


 *Oczami Zayn'a*

- Gdzie jedziemy? - spytałem Caro.
- Ja bym sprawdziła z Lukiem restauracje tu nie daleko, a ty pojedź do klubu - zaproponowała, chociaż zabrzmiało jak rozkaz. - Okej?
- Jasne. Jak znajdziecie to dajcie znać. - zatrzymałam się.
Caroline puściła mi oczko i razem z Lukiem wysiedli, a ja ruszyłem do klubu, który znajdował się kawałek dalej. Miałem nadzieję, że ją znajdę, będę musiał wtedy wyjaśnić tą całą sytuacje. Zaparkowałem swoje czarne porshe na parkingu przed klubem i wszedłem do środka, gdzie roiło się od wielu ludzi. Nigdzie nie mogłem dostrzegłem swojej przyjaciółki, więc postanowiłem wyjść. Na dworze jednak natknąłem się na Jasmine.
- Ey co ty tu robisz? Powinnaś być u Nialla...i zaraz ty palisz papierosy? Skąd je masz?
- Znajomy mi dał.
- Dopiero poznany? - spytałem siadając obok niej.
- Nie chcę z Tobą rozmawiać! Jesteś potworem, myślałam, że jesteśmy przyjaciółmi, ale okłamałeś mnie...Dlaczego?
O fuck! O mnie też wie.
- Jassie ja Cię przepraszam, zrozum nie jest łatwo mówić o takich rzeczach...
- Ty, Niall, Payne kto jeszcze!? - warknęła.
Miałem powiedzieć jej teraz prawdę? Żeby okazało się, że wszyscy ją okłamali, ale tak naprawdę robili to dla jej dobra? Przecież nie uwierzy.
- Ooo witam witam, pan Malik i Pani Jasmine...? - ujrzałem obrzydliwą twarz Sean'a. - Dawno się nie widzieliśmy prawda?
- My się znamy?? - dogryzła Jassie, była dość pijana, ale wiedziała co robi.
- Malik, a może tak...zamiana?
Spojrzałem na niego pytająco wymierzając w jego pistoletem.
- Jasmine za Samanthe? - zaproponował.
- Pogrzało Cię! - zaśmiała się Jasmine. - Ja wracam gdzieś na ulicę, nie wiem jeszcze gdzie.
Chwyciłem szybko za jej ramię, kiedy chciała odejść.
- Jasmine zostaje z nami. - warknąłem. - Skąd masz Samanthe?
Uśmiechnął się cwaniacko i w tamtym momencie dwóch gości, których widziałem pierwszy raz na oczy prowadziło Sam. Nie mogłem uwierzyć, że to ona. Tak dawno jej nie widziałem.
- Mam jeszcze Perrie.
Spojrzałem na niego zdziwiony, ale ten tylko uśmiechał się. Tym razem zobaczyłem Perrie, była trzymana przez Jackosna i Hazel. Nie wiedziałem co robić.
- Siema Sean - zza moich pleców wyszli Niall i Paris oraz Luke i Payne.
Jass popatrzyła na Horana, widziałem ból jej w oczach. Sam już nie wiem czy dlatego, że Niall jej nie powiedział, czy to dlatego że przyszedł razem z Paris? Przytuliła się do mojego torsu. Nie wiedziałem co robić.
- Zostaw Sam i Pezz! - zagroził Louis. - Oddaj je, a nie stanie Ci się krzywda.
Sean zaśmiał się i jego współpracownicy też. To nie było zabawne. Sam nie wiem, w którym momencie Smantha znalazła się obok mnie razem z Perrie, a Jassie w ich rękach.
- Oddaj ją! - krzyknął Niall.
- Chciałbyś... - mruknął. - Zabierzcie ją.
Gdy Niall chciał strzelić, wtedy Sean wymierzył w niego swoim pistoletem.

- Dziękuję Zayn - powiedziała Sam.
- Nie dziękuj.
- I przepraszam za wszystko co był kiedyś.
Usiadłem obok niej na krześle. Właściwie olałem ją, musiałem zadzwonić do Liam'a co z Niall'em i czy znaleźli Jasmine. Wybrałem numer do kolegi i zadzwoniłem.
- ..., czekaj naprawdę? ... A Niall?? ... Okej, dobra. Widzimy się na West Street.
Wstałem szybko z krzesła i pobiegłem na górę po kurtkę.
- Zayn! - krzyknęła Samantha. - Gdzie tak śpieszysz?
- Muszę jechać po Jassie, zostań tu i nigdzie nie wychodź! Jak wrócę to porozmawiamy.

*OCZAMI NIALL'A*

- Ał - pisnąłem. - Payne to boli. 
- Masz szczęście, że żyjesz. 
Wzdrgnąłem się i wstałem. Właśnie podjeżdżał samochód Malika, którym mieliśmy jechać po Jasmine. Byliśmy wszyscy czyli ja, Zayn, Caroline, Paris, Zoe, Louis, Luke, Ash, Liam i Harry. Nie mam pojęcia dlaczego Lou wziął swoją starszą siostrę, ale okej. Jednak Zoe wydaje się całkiem spoko, nie rozumiem dlaczego Jass tak bardzo jej nienawidzi? 
- To tutaj? - zdziwiłem się. - Przecież to zwykły las. 
- I ten domek. - dopowiedział Luke.
Wyciągnąłem z kieszeni pistolet. Rozdzieliliśmy się. Ja szedłem z Paris. Weszliśmy z jednej strony domku, ale w pewnej chwili ktoś nas zatrzymał.
- Ani kroku dalej - warknięcie....

--------------------------------------
Hej kochani! Bardzo was przepraszam, za to opóźnienie rozdziału,
ale uwierzcie, że nie miałam kiedy napisać :( Za dużo sprawdzianów
i kartkówek, przez co uleciało mi trochę weny. ;c
Przepraszam, mam nadzieję, że rozdział się podoba ;))


PS Przepraszam jeszcze, że taki krótki...

poniedziałek, 13 października 2014

Chapter 12 - Secret

Oczami Jasmine

- Pakuj się - do mojego pokoju wbiegł Niall. 
- Ale czemu? - wytarłam oczy. - Niall zostaw moje rzeczy! 
Podbiegłam i próbowałam mu zabrać walizkę. 
- Musimy wyjechać! 
Spojrzałam na niego czymś typu "Wyjechać? Gdzie?". A chciałam raczej zapytać dlaczego? Mimo wszystko posłuchałam chłopaka i spakowałam rzeczy, które udało mi się już wczoraj wypakować. Horan zniósł walizki, a na dole czekali przestraszona Zoe i Louis.
- Do auta! - zawołał Lou. - Musimy jak najszybciej wyjechać!
- Dlaczego? - dopytywałam.
Ale nie otrzymałam odpowiedzi. Nie zanosiło się na to nawet w chwili gdy wyjeżdżaliśmy, wiedziałam że mi nie powiedzą, ale nie miałam pojęcia dlaczego. Trochę się zmęczyłam płaczem przed wyjazdem i samą tą jazdą, że zasnęłam, nie wiedząc nawet gdzie jadąc.

Obudziłam się wcześnie słoneczne promienie przebijały się do środka przez zasłonięte żaluzje. Otworzyłam szerzej oczy i zorientowałam się, że to było jakieś nowe pomieszczenie, ani mój dom, ani dom Niall'a za miastem. Wstałam z łóżka i wybiegłam na korytarz. Dom był tak duży, że nie wiedziałam gdzie szukać, ani gdzie w ogóle iść.
- Jasmine, już wstałaś! - odwróciłam się widząc Niall'a w samych dresach bez koszulki.
- Taa. - zająknęłam się. - Właśnie Cię szukałam. Gdzie jesteśmy?
- Musieliśmy wyjechać. Tutaj nic Ci nie grozi. Jesteśmy w Hiszpanii.
- Żartujesz!? - skoczyłam i uwiesiłam się mu na szyi - Zawsze chciałam tu przyjechać.
Objął mnie jedną ręką.
- Przepraszam i dziękuję.
- Nie masz za co. - uśmiechnął się.
Miał cudowny uśmiech. Było w nim coś cudownego, coś czemu nie mogłam się oprzeć.
- Chodź zjemy coś - zaproponował i chwycił mnie za rękę.
Spojrzał na mnie,  a ja uśmiechnęłam się szeroko. I oboje poszliśmy do kuchni, usiadłam na krześle puszczając rękę. Niall podszedł do kuchenki i wyciągnął z szafki składniki, do gotowania. Zechciał zrobić gofry, akurat miałam na nie chęć.
- Mmm smacznie - powiedziałam gdy danie wylądowało przede mną.
- Smacznego - uśmiechnął się blondyn i usiadł na przeciwko.
- Dziękuję.
Oboje zaczęliśmy jeść smaczne gofry. Co chwila się wygłupialiśmy, ale przerwał nam dzwonek do drzwi. Horan szybko wstał i pobiegł otworzyć. Pobiegłam za nim i stanęłam między ścianami.
- Ten koleś na razie się do niej nie zbliży, nie musisz się o nią martwić, załatwimy go na dobre. - powiedział ktoś.
- A jeśli ona kurwa dowie się o wszystkim? Przecież znienawidzi nas wszystkich.
Moje wrażenie było takie że mówią o mnie.
- Jasimne jest bezpieczna.
Teraz to byłam pewna, że chodzi o mnie. Wolałam zostawić to w tajemnicy, że podsłuchałam ich rozmowę. Wróciłam szybko na miejsce, a i po chwili wrócił Niall.
- Kto to był? Masz tu znajomych?? - zapytałam.
- Kilka poznałem jak przyjeżdżałem tu kiedyś na wakacje.
Pokiwałam głową. Czemu on mnie okłamuje? No tak...przecież boi się, że ich znienawidzę, więc muszę sama się dowiedzieć.
- Pójdziemy się przejść?? - zaproponowałam.
- Pewnie, idź na górę przebierz się i pójdziemy na plażę.
Uśmiechnęłam się i pobiegłam do swojego pokoju wybrać strój. Tym czasem na półce leżał telefon Niall'a pomyślałam, że jeśli mam się czegoś dowiedzieć to czemu by nie sprawdzić sms-ów ani zawartości jego telefonu. Sięgnęłam po urządzenie. Weszłam do siebie do pokoju i zamknęłam drzwi na klucz. Kliknęłam na sms-y. Żaden jednak nie przykuł mojej szczególnej uwagi oprócz jeden, od Zayn'a.
NIALL: Nie mogę jej powiedzieć.
ZAYN: Sama się dowie prędzej czy później musicie jej powiedzieć.
NIALL: Nie chce.

ZAYN: Powiesz jej o tym gangu w końcu?!

Jakim do cholery gangu?! I wtedy zadzwonił telefon, odebrałam i usłyszałam męski niski głos.
- ZABIJĘ WAS!
Szybko się rozłączyłam. Wystraszyłam się...Boże! Jeśli to wszystko prawda?! Jeśli Niall jest potworem i jeśli on zabija ludzi...? A może chce zabić mnie?? Sama nie wiem skąd te myśli w mojej głowie. Moje serce zaczęło bić szybciej, a w oczach stanęły łzy. Zaczęłam się cholernie bać.
- Jasmine już? - usłyszałam pukanie do drzwi.
Otworzyłam je i ujrzałam twarz Horana, gdy mnie zobaczył zmartwił się.
- Jak mogłeś?! - krzyknęłam. - Dlaczego nie powiedziałeś mi prawdy?!?
- Jassie...
- Nie odzywaj się do mnie, rozumiesz?! Zostaw mnie w spokoju! Jesteś potworem!
Warknęłam i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Usiadłam na łóżko ocierając spływające po moich policzkach łzy. Nie chciałam siedzieć tutaj z nim, strasznie się go bałam. Zdecydowałam uciec. Spakowałam do plecaka potrzebne rzeczy i wyszłam szybko przez okno. Przeszłam się do miasta i zatrzymałam przy jednej lodziarni. Zamówiłam sobie deser lodowy i usiadłam przy jednym stoliku.
- Hej, mogę się dosiąść? - zapytał znany mi głos.
- Liam - uśmiechnęłam się na widok przyjaciela. - Co ty tu robisz?
- To ja powinienem zapytać o to Ciebie. Czemu nie jesteś u Niall'a?
- Ty wiedziałeś, że on jest w gangu? Z resztą nie tylko on, bo myślę że Zayn chyba też.
Spojrzałam na Payn'a. Jego wyraz twarzy był nie do opisania, był zdezorientowany, zdziwiony i taki wystraszony.
- Skąd ty o tym wiesz? - uniósł się.
- Czytałam jego s-msy. Dzisiaj był u niego jakiś kolo, nie widziałam go, ale podsłuchałam ich rozmowę rozmawiali o mnie, postanowiłam dowiedzieć się więcej. - wygadałam. - Czekaj, czekaj - spojrzałam na niego. - Ty wiedziałeś?!
- Ja...
- Nie no super. - powiedziałam. - Myślałam, że wszyscy jesteśmy przyjaciółmi, a przyjaciele nie mają przed sobą sekretów...
W moich oczach znów stanęły łzy.
- Ty pewnie też jesteś w ich gangu! - uniósł lekko głowę. - Wiedziałam. Nie zbliżaj się do mnie.
Pobiegłam do przodu. Hiszpania, była bardzo ładna, tylko sama nie wiedziałam czy chcę ją zwiedzać sama? Tylko tak naprawdę nawet nie miałam z kim. Musiałam się rozerwać, poznać ludzi i w ogóle. Ale nie miałam humoru, byłam załamana.

-----------------------------------------
Hejo ;3 Przepraszam was za to opóźnienie rozdziału, ale
nie miałam czasu, ani weny. 

Ten rozdział również jest dupny, więc przepraszam ;c 
Postaram się go jeszcze dopracować...

Chapter 11 - Don't cry

Cały dzień spędziłam z Niall'em w tym domu oglądając telewizję, rozmawiając i nic sensownego dalej nie robiąc. Okazało się, że Nialler lubi dużo jeść, więc dużo jedliśmy.
- Zawieź mnie do domu - poprosiłam. - Chcę iść na zakupy do centrum.
- Nie wymiguj się! Nie chcesz już ze mną siedzieć!
Może miał rację. Ale nie. Nie miał. Polubiłam go, od początku mi się podobał, ale z tego miłości nie będzie.
- Dobra, połóż się spać. - poprosił.
- Nie chcę. Pooglądamy "Obecność"?
- To horror - przypomniał, a ja skrzywiłam się, bo to że jestem dziewczyną nie znaczy że boję się horrorów - Dobra. Zrobię popcorn, a ty poszukaj płyty.

Nie mogłam wczoraj w nocy w ogóle zasnąć, przez to, że Niall ciągle mnie straszył. Lubię horrory i w ogóle, ale po śmierci Jussa zaczęłam się dość bać. Później gdy zostałam już sama, bo Horan spał w pokoju obok i dał mi już spokój, pojawiła mi się postać Justina.
*Jasmine! Widzę, że znalazłaś sobie nową miłość. Tak się cieszę, mam nadzieję, że będziesz z nim szczęśliwa, nie to co ze mną*
- Głupot nie gadaj! Byłam z Tobą bardzo szczęśliwa. - przyznałam - A z Niall'em to nic poważnego. Tylko się przyjaźnimi.
*Nie kłam. Widzę co się dzieje.*
- Tsaa. Skoro tak wszystko wiesz, to czemu grozi mi niebezpieczeństwo?
*Nie mogę Ci tego powiedzieć, ale zdradzę Ci że chodzi o tego faceta co Cię zgwałcił*
Momentalnie łzy podpłynęły do moich oczu. Przypomniałam sobie wszystkie te bolesne chwile. To jak cierpiałam, ale nikt mi nie pomógł.
- Kim jest ten facet?
*To gangster*
- Czemu zaatakował właśnie mnie? - zdziwiłam się.
*Porozmawiamy kiedy indziej. Dobranoc*
- Dobranoc.
Położyłam się z powrotem na poduszce. Po chwili zasnęłam.

Obudziłam się o 12. Otarłam oczy i wstałam z łóżka. Rozejrzałam się po pokoju, a na biurku dostrzegłam karteczkę. Przeczytałam jej tekst, w którym Niall informuje mnie o tym, że pojechał pozałatwiać sprawy do miasta. Wszystko jasne pojechał sobie, beze mnie. Może chciałam pójść do centrum handlowego z Caroline albo z Eleanor na zakupy? Dobra już nie ważne. Mam dwie godziny, przeznaczone tylko dla siebie. Muszę się umyć, ubrać i inne tego typu rzeczy. Poszłam więc do łazienki. Po 30 minut byłam już gotowa. Zeszłam na dół do kuchni, która była połączona ze salonem. Zajrzałam do lodówki i wyciągnęłam zimne mleko. Wzięłam łyka i poszłam na górę. W pewnej chwili poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach. Odskoczyłam gwałtownie.
- To tylko ja - powiedział blondyn.
- Musisz mnie tak straszyć?
Kiwnął głową.
- Miałeś być o 14 - rzuciłam zmieniając temat - Co tak wcześnie?
- Załatwiłem wszystko szybciej niż przypuszczałem. A teraz jestem cały dla Ciebie.
Zaśmiałam się. Skojarzyło mi się.
- Głodna jestem.
- Zrobiłem zakupy więc zaraz coś zrobię.
Uśmiechnęłam się i zeszłam z powrotem na dół, gdy ktoś zapukał do drzwi. Horan nie schodził na dół, a ktoś wciąż dobijał się do drzwi, więc mimo ostrzeżeń Niall'a pobiegłam otworzyć.
- Hej, hej! - moim oczom ukazały się uśmiechnięte twarze mojego rodzeństwa.
- Hej.
- Jest Niall?
- No jest - powiedziałam - A co?
- Muszę z nim porozmawiać - poinformował Lou.
- A ja z Tobą. - uśmiechnęła się Zoe.
Nie chciałam z nią rozmawiać, mimo wszystko wpuściłam ich do środka domu.Wskazałam palcem Louisowi, że blondyn jest u góry, a sama skierowałam się do kuchni. Zoe usiadła na jednym z krzeseł a ja usiadłam na blacie.
- Słucham. O czym chciałaś porozmawiać?
- O tym co się wydarzyło. Zanim wyjechałam. - odpowiedziała. - Pojechałam tam na studia, a nie że się wyprowadziłam. Dużo słyszałam o Tobie w telewizji. Cieszyłam się, że znalazłaś sobie inną miłość. Chciałam Cię poszukać, ale za bardzo nie wiedziałam gdzie. Później ten wypadek...
Spojrzałam na nią, a w oczach zakręciły się łzy. Natychmiast pojawiła się postać Justina.
*Nie płacz*
Zoe szybko zauważyła moją reakcję i przytuliła się do mnie.
- Przepraszam - wyszeptała.
Odepchnęłam ją i pobiegłam na górę do pokoju, który obecnie był moim.

Oczami Louis'a

Przyjechaliśmy tutaj żeby zobaczyć Jaamine i czy na pewno Niall zapewni jej tu bezpieczeństwo. Po za tym musiałem pogadać z Horanem o sprawie dotyczącej dzisiejszego napadu. Ktoś musi zostać z Jass, więc chcę aby została Zoe, ale najpierw to muszą się pogodzić.
- 22? - zaproponowałem.
Skinął głową. W tym samym momencie usłyszeliśmy szloch wybiegliśmy na korytarz spotkaliśmy zapłakaną Jassie, która wchodziła do swojego pokoju. Zapukałem i wszedłem. Dziewczyna leżała na łóżku.
- Jasmine co się stało?
Nic nie odpowiedziała, zaszlochała i przytuliła się do mnie. Jest moją siostrą i muszę jej pomagać. Byliśmy dla siebie bliscy już od dziecka. Mieliśmy tych samych znajomych i wszystko prawie robiliśmy razem. Odkąd Zoe wyjechała Jass była bardzo często smutna i nie raz płakała. Cieszyła się, że wyjechała bo nie chciała jej już więcej widzieć, ale płakała przez to jak została potraktowana.
- Siostra powiedz co się stało? - spróbowałem ponownie.
- Justin - wydukała.
Nie mogłem uwierzyć, że wciąż to tak przeżywa...Myślałem, że chcociaż trochę jej przeszło. Odepchnąłem lekko siostrę i poszedłem na dół.
- Zoe! - wrzasnąłem. - Coś ty zrobiła Jasmine?!
- Nic, naprawdę. Próbowałam się z nią pogodzić i wszystko wyjaśnić no i przez przypadek wspomniałam o Justinie.
- Wiesz jakie to dla niej ciężkie??
- Louis kurwa! - z góry zszedł Niall. - Co się tak wydzierasz i czemu Jasmine płacze??
- Bo wspomniałam o Justinie - powtórzyła się Zoe. - Nie powinnam była...Wiem. Przepraszam.
Horan westchnął głęboko i wybrał numer w telefonie.
- Zayn przyjedź, będziesz opiekował się Jasmine, a my pójdziemy sami na akcję. - mówił. - Caroline pójdzie tym razem...Coś nie tak z Paris? Ona też idzie...Jakoś sobie poradzimy...Bądź tu najszybciej jak możesz.
Zakończył rozmowę. Dobrze zrobił, bo Zoe nie może z nią zostać, ale czemu Zayn a nie Caroline? W tamtym momencie zadzwonił telefon mojej starszej siostry.
- Halo? - odebrała i dała na głośnik.
- Wiem gdzie jesteście. Dopadnę Was i zabiję.

-----------------------------------------
Hej! Jak minął wam miesiąc szkoły? ;)
Przepraszam, że rozdział taki dupny...Staram się ograniczać swój czas na
laptopie, dlatego też pojawił się dopiero dzisiaj. Przepraszam...

sobota, 4 października 2014

Chapter 10 - Pain

- Dziękujemy za chociaż te kilka dni współpracy - powiedział brat Niall'a.
- Ta ja dziękuję.
Podałam rękę Cher i Gregowi, a następnie opuściłam budynek. Po drodze zetknęłam się z Niall'em.
- Hej Jassie, co robisz dziś wieczorem?
- Idę z Caroline do klubu. - powiedziałam. - Idziesz z nami?
- Z Zayn'em przyjdę. A Lou będzie?
- Idzie na urodziny do Zoe.
- Kim jest Zoe? - zdziwił się. - Jego nowa dziewczyna? Przecież wczoraj był jeszcze z El.
- Nie to siostra, ale to dłuższa historia.
- A ty nie idziesz?
- Niall - powiedziałam. - Nie idę, pogadamy później, napisz do którego klubu mamy iść.
Pomachałam mu i odeszłam. Skręciłam w prawą uliczkę, by dojść na ulicę na której mieszkała moja przyjaciółka. Nie miałyśmy do siebie za daleko. Trzeba przyznać, że ani ja ani Caro nie należała do biednych ludzi jej dom był bardzo ładny. My również nie byliśmy najbiedniejsi, a to dzięki Louis'owi, który jakimś cudem utrzymuje nasz dom możemy tak powiedzieć.
- Jest Caroline? - zapytałam jej służącej.
- Jest. Wejdź proszę.
Właśnie z góry zbiegała szczęśliwa Caroline. Dziewczyna uwiesiła mi się na szyi i pociągnęła na górę do swojego pokoju. Sama nie wiem z czego się tak cieszyła, więc wam nie powiem. Usiadłam na łóżku i czekałam aż moja przyjaciółka zacznie rozmowę.
- Okej, to mów co się stało? - usiadła na pufie.
- Wiesz, że Zoe wróciła... - mina Caroline nagle zbladła, znała moją historię i mojej siostry. - Zaprosiła mnie na urodziny, może raczej moja mam zaprosiła mnie na jej urodziny i są w klubie, ale ja nie idę. Idziemy do innego.
- Okej, ale wiesz Jasmine ja muszę Ci coś powiedzieć...
- Tak? - podniosłam głowę w zapytaniu. - Ale poczekaj, bo dostałam s-msa.
"Będziesz na urodzinach Zoe"
Jak się okazało od Louis'a. Szybko odpisałam:
"Nie, właściwie to nie chcę jej znać, dobrze wiesz..."
Również szybko dostałam kolejnego smes'a.
"Rozumiem. Będziemy w Yoho jak coś :)"
Gdy chciałam odłożyć telefon, dostałam kolejnego smesa, ale tym razem był on od Niall'a.
"Idziemy do Yoho, mamy już wejściówki, więc zmiana planów nie nastąpi ~Nx."
"Okej, niech będzie już! ~Jx"
- Z kim piszesz? - dopytywała Caro. - Flirtujesz z Niall'em? - zajrzała w telefon. - Nie ładnie, laska, nie ładnie.
- Nie flirtuję, ale idziemy dzisiaj z Niall'em i Zayn'em do klubu... - poinformowałam ją. - Do Yoho, mamy wejściówki już!
- To chodźmy się szykować!

- Jasmine wyglądasz - zająkał się Niall. - Prześlicznie.
- Dziękuję. - poczułam jak czerwony odcień wkradł się na moje policzki. - Wchodzimy?
- Eh, no foch! - oburzyła się Caroline. - A ja to brzydko wyglądam?
- Wyglądasz cudownie. - odparł Zaza. - Teraz możemy iść?
Wytknęła mu język. Podeszliśmy do ochroniarza pokazując mu wejściówki, by mógł nas wpuścić. Gdy znaleźliśmy się w środku, zobaczyliśmy masę ludzi. Musieliśmy się razem trzymać, w końcu byśmy się pogubili. Podeszliśmy do baru, by zamówić sobie po drinku. Po chwili zostaliśmy tam tylko ja i Niall.
- Możesz mi opowiedzieć o swojej siostrze? - spytał.
- To raczej nie odpowiedni moment - kątem oka dostrzegłam Zoe. - Muszę skorzystać z toalety zaraz wrócę.
Odeszłam od Horana i poszłam do toalet, które znajdowały się kawałek dalej ode mnie. Musiałam przepychać wśród ludzi, by dotrzeć tam. Stanęłam przed lustrem i poprawiłam szybko włosy, gdy do łazienki wszedł jakiś facet.
- To damska toaleta - powiedziałam, gdy zauważyłam, że facet jest totalnie napity. - Męska jest obok.
- Ale ja przyszedłem do Ciebie - uśmiechnął się cwaniacko.
- Nie wiedziałam, że się znamy.
- Ja Cię znam.
Spojrzałam pytająco na kolesia, a ten zaczął się do mnie zbliżać, złapał mnie za biodra i mocno ścisnął co wywołało głośny jęk, który wyszedł z moich ust. Facet jedną ze swoich dłoni sięgnął do mojej piersi, strzepnęłam dłoń, ale dostałam po policzku. Dość mocno. W moich oczach pojawiły się łzy.
- Suka! Masz się mnie słuchać i robić co każe.
Plułnęłam mu w twarz, ale tym razem również dostałam po twarzy.
- Niegrzeczna dziewczynka. - włożył swoją rękę pod moją sukienkę. Przysunął się bardzo blisko, a nasze ciała stykały się ze sobą. Jedną rękę chwycił mnie za pośladki. Zabolało. Ponownie. Nie wiedziałam jak mu uciec, bo jego ciało przylegało do mojego i nie miałam jak uciec. Chwycił za moje pliczki i przybliżył swoje usta do moich. Nie odwzajemniłam pocałunku, więc walnął mnie w tyłek. Następnie wepchał do jednej z kabin. Tam zaczął mnie rozbierać, nie chciałam krzyczeć, a może chciałam, ale nie mogłam wydusić z siebie żadnego słowa, przez płacz. Dalej to już chyba wiadomo...

Siedziałam na toalecie płacząc. Zdążyłam ubrać się już w sukienkę, ale wyglądałam totalnie okropnie, jak ja miałam się pokazać przed ludźmi. Miałam sinego policzka, parę ran na rękach i nogach, włosy miałam jak strach na wróble, nawet sukienka nie była w dobrym stanie.
- Jassie? - usłyszałam pukanie do drzwi. Głos był Louis'a.
Otworzyłam je i mocno przytuliłam się do brata.
- Jezu, co Ci się stało? - jego oczy przybrały rozmiar piłeczek pin-pongowych gdy mnie zobaczył. - Czy ktoś Cię zgwałcił?! - pokiwałam głową. - Chodź zabiorę Cię do domu.
- Nie L-l-louis - wydukałam. - Z-z-znajdź Car-r-ro i-i-i p-pojad-d-dę d-d-do n-niej
- Niech Ci będzie. Chodź!
Chwycił mnie za dłoń i wyprowadził mnie przed klub. Nie długo później wyszli z niego Caroline, Eleanor, Niall i Zayn. Wszyscy zdziwili się na mój widok.
- Dziewczyny wsiądźcie do auta, musimy pogadać z Niall'em i Zayn'em. - rozkazał Lou.
Wsiadłyśmy do auta Louis'a. Przytuliłam się do Caroline, a El do mnie. Po moich policzkach wciąż spływały słone łzy. Słone łzy. Wszystko mnie boli...Dlaczego w tamtym momencie nie było mojego Justin'a? Już nigdy więcej nie pójdę do toalety w klubie...Nigdy więcej.

- O już wstałaś - otworzyłam oczy i zobaczyłam Niall'a. - Jesteś głodna?
Pokiwałam głową. Szybko zdałam sobie, że nie jest w domu swojej przyjaciółki.
- Niall, gdzie jest Caroline. I co ja tu robię?
- Jesteśmy w domu, który kupiłem na przedmieściu. Zasnęłaś w samochodzie. Nie mogłaś jechać do Caro, ponieważ grozi ci niebezpieczeństwo.  

sobota, 27 września 2014

Chapter 9 - Zoe

- Jasmine, wszystko w porządku? - zapytał zaniepokojony Louis.
Niall szybko spojrzał w moją stronę, a potem na swoją rękę i szybko zrzucił z niej rękę Paris, uśmiechając się do mnie.
- Kiedy będą rodzice? - mruknęłam, wciąż ze złością.
- Jutro rano. Ale, co ty taka zła dzisiaj?
Nic nie odpowiedziałam, tylko walnęłam stopą o podłogę i obróciłam się na pięcie, kierując się do swojego pokoju.

Oczami Niall'a

- Louis coś ty jej dzisiaj zrobiłeś? - uniosła się Caroline. 
- Jak mogłem jej coś zrobić, skoro ona była w szpitalu, a ja w domu. Jeszcze do domu weszła szczęśliwa. 
Luke zwrócił swoją uwagę na mnie. Nie jestem pewny, ale uważam, że coś podejrzewa. Dobrze przyglądał się w tamtym momencie Jasmine. 
- Może Niall powie co stało się z Jasmine - odezwał się blondyn. - Masz taki wyraz twarzy, jakbyś wiedział. 
- Ale nie wiem - burknąłem.
Nic nikt więcej już nie powiedział. Zaczęliśmy omawiać plan kolejnego napadu, który miał być jutro. Musiałem pogadać z Jasmine i wyjaśnić jej, że wcale nie kocham Paris, ale i nie mówić jej, że to właśnie ją kocham. 
- Ja zaraz wracam, muszę do łazienki - skłamałem. Podniosłem się z krzesła i skierowałem do góry, a dokładniej do pokoju Jassie. Zapukałem ostrożnie do jej drzwi. Nie musiałem długo czekać, by dziewczyna otworzyła. 
- Czego chcesz? - warknęła
- Pogadać. 
Była trochę zdezorientowana, bo raczej nie myślała, że przyjdę z nią pogadać i to akurat teraz kiedy wszyscy rozmawiając tam na dole. Wszedłem do środka i usiadłem na krześle przy jej biurku. 
- Chciałem Ci wyjaśnić, że mnie i Paris nic nie łączy - wyjaśniłem. 
- Okey, ale po co mi to mówisz?     
- Widziałem, że byłaś zazdrosna - wyznałem. - Ale naprawdę nie masz o co. 
- Spadaj Horan! - warknęła i wyrzuciła mnie za drzwi. 
Ah, jak ona mnie kocha! 

OCZAMI JASMINE

Jak on w ogóle mógł mnie w ogóle posądzić o zazdrość?! Nie byłam zazdrosna, tylko wkurzona, że nie powiedział mi, że jest z Paris. Jesteśmy przyjaciółmi i uważam, że powinnam wiedzieć, że ma dziewczynę. Rzuciłam się plecami na łóżko. Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Cher. 
- Cher przepraszam, ale czy jest możliwość żebym mogła rzucić pracę u Ciebie? - spytałam. 
- Jest, ale dlaczego chcesz to zrobić? 
- Nie mogę już dłużej pracować, wiem, że byłam tylko kilka dni u Ciebie, ale ja naprawdę muszę zrezygnować. 
- Jeśli to dla Ciebie takie ważne to oczywiście, możesz przyjść jutro i rozwiążemy Twoją umowę. 
- Dziękuję. 
- Spoko.
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Nie mogłam dłużej tam pracować, nie wiem w ogóle dlaczego szłam na casting na choreografkę? Żałuję tej decyzji. Poszukam sobie jakiejś innej pracy. Może w jakiejś restauracji lub kawiarni, ostatnio widziałam jakieś ogłoszenie. Nie długo tak myślałam, bo szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza. 

- Jassie! - usłyszałam wołanie mamy.
Zerwałam się z łóżka i z uśmiechem na twarzy i zbiegłam na dół, by przywitać się z rodzicami. Rzuciłam się na szyję mojej rodzicielki
- Kupiliśmy Ci coś. - uśmiechnęła się. - Proszę, to dla Ciebie. 
Wzięłam pudełeczko, w którym znajdował się nowy telefon. Potrzebowałam nowego, więc...
- Dziękuję! - krzyknęłam uradowana rzucając się ponownie na szyję mamy, a następnie na szyję taty.
- A mamy dla Ciebie jeszcze jedną nowinę. - dodał tata, a zza jego pleców wychyliła się twarz mojej siostry, której już dawno nie widziałam, bo wyjechała, i ja wyjechałam. 
- Zoe - powiedziałam cicho. Naprawdę byłam zdziwiona widokiem. Nie myślałam, że jeszcze kiedyś ją zobaczę.
Louis i Zoe
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko na mój widok i przytuliła. Może i brakowało mi jej, ale w końcu tyle lat jej nie widziałam, odzwyczaiłam się chyba.
- Zoe? - z góry schodził właśnie Lou. - Siostra, jak dawno Cię nie widziałem. 
Przytulili się do siebie. Chyba dzisiaj dużo tego tulenia. Odłączyłam się od rodziny i poszłam na górę. Musiałam uszykować się, na spotkanie. Przebrałam się, umalowałam, uczesałam, umyłam zęby i byłam gotowa, akurat była 12, czyli mogłam już jechać
- Ja wychodzę - powiedziałam do mamy siedzącej na krześle w kuchni. 
- Jasmine - zatrzymała mnie jeszcze mama. - Zoe ma dziś urodziny, wróć proszę Cię wieczorem, ponieważ idziecie wszyscy razem do klubu. 
- A jeśli mi się nie chce. - powiedziałam, a mama pokręciła tylko głową. - Ja już muszę iść. 
- Jassie! - zawołała jeszcze. - Chodź tu! - usiadłam na krześle obok. - Nie cieszysz się z powrotu siostry?  Dawno jej nie widział. Zoe naprawdę stęskniła się za nami wszystkimi, musiała wyjechać dobrze o tym wiesz. 
Mama przypomniała mi o wszystkim. Już zapomniałam nawet, ale to przypomniało mi się po rozmowie z moją rodzicielką. To jak wyjechała. Byłam w ósmej klasie, a Zoe 18. Była cztery lata starsza, a naprawdę dobrze się dogadywałyśmy, byłyśmy dla siebie przyjaciółkami. Zawsze zwierzałam się jej z problemów, a ona starała mi się pomagać. I wtedy nadszedł ten moment. Moment kiedy spodobał nam się ten sam chłopak. Był w wieku mojej siostry, ale bardzo go polubiłam, był bardzo przystojny, miły i fajny. Strasznie się o niego pokłóciłyśmy, a Zoe zagrała strasznie nie fair. Wtedy on wybrał ją. Razem wyjechali do Ameryki, gdzie Zoe miała rozpocząć studia, zabawne jest to, że nie spotkałam jej tam gdzie miała się uczyć.
- Wiem. Muszę iść. 
Szybko wybiegłam z domu. Raczej nie chciałam być na urodzinach swojej siostry. Pomyślałam, więc o nocy u Caroline. Wybrałam numer do przyjaciółki. 
- Caro? Masz dzisiaj wolny wieczór? 
- A co chcesz mnie zabrać na jakąś imprezę? - spytała. - Jak tak to ja zawsze chętna. 
- Możemy iść, ale czy mogłabym wtedy nocować u Ciebie? 
- A coś się stało? - wyczułam troskę w jej głosie. - Przyjedź do pogadamy. 
- Będę za 2 godzinki muszę coś jeszcze załatwić, dobrze?
- Okey. Buziaczki i dozobaczenia. 
Rozłączyła się, a ja szybko zblokowałam telefon i włożyłam go do torebki. Weszłam do budynku, w którym miałam pracować z Cher, a dzisiaj miałam zakończyć tą pracę.

------------------------------------
Hej wszystkim! Przepraszam, za opóźnienie, bo 
rozdział miał pojawić się już wczoraj, a pojawił się dzisiaj. 
Mam nadzieję, że się podobał. ;)