- Jassie - do pokoju weszła Caro.
- Caroline.
Przytuliłam przyjaciółkę, odwzajemniła gest. Dawno się nie widziałyśmy...
- Gdzie byłaś przez ten czas kiedy Cię nie było? - zaśmiałyśmy się.
- Byłam u babci nad morzem...
U babci? Nad morzem? Taa i czego jeszcze. Caroline kłamała i to można było zauważyć. Jeśli zna się ją przez tyle lat ile ja to wie się, że Caro nie ma babci nad morzem i kłamać nie potrafi.
- Nie kłam. Powiedz mi prawdę. - wysyczałam.
- Nie mogę Ci powiedzieć. Musiałam coś załatwić i tyle...
- Ja wiem o gangu. - wyznałam. - Czy ty też...?
Dziewczyna westchnęła i nerwowo przeczesała ręką włosy.
- Jasmine... Wysłuchaj mnie proszę. - skinęłam głową. - Nie mogliśmy Ci powiedzieć, bo Louis za wszelką cenę chciał Cię trzymać od tego jak najdalej od tego wszystkiego, nie chcieliśmy żeby coś się stało, a to co się stało to nasza wina, powinniśmy powiedzieć Ci wcześniej i Cię ostrzec, ale... - westchnęła. - Przepraszam.
- Louis? Louis jest z wami w gangu?! - krzyknęłam.
Wstała, spojrzała przepraszająco i wyszła. Zostawiła mnie samą z moją złością i w tej chwili już nienawiścią. Okłamali mnie. To nie są przyjaciele, przyjaciele nie mają przed sobą tajemnic, a już na pewno nie takich. W tamtej chwili do mojego pomieszczenia wszedł Louis, Zayn i Niall.
- Czego? - warknęłam. - Jeśli za chwilę nie znikniecie...
- Nie wyjdziemy stad. - poinformował mnie Zayn. - Jesteśmy w 3 ty jesteś jedna.
Odwróciłam się do nich plecami. Szczerze to nie chciało mi się z nimi rozmawiać. Nienawidzę ich.
- Jass, dobrze wiesz że nie mogliśmy Ci powiedzieć. Sama widzisz co się stało, gdy dowiedziałaś się prawdy - zaczął Louis. - Nie gniewaj się na nas.
- Próbowaliśmy Cię chronić - dopowiedział Nialler. - Zrozum.
- Jesteś naszą przyjaciółką, dlaczego mielibyśmy Cię okłamywać? Tylko z troski. Przepraszamy.
Zaśmiałam się. Te wszystkie wytłumaczenia wydawały się śmieszne. Z troski o mnie okłamywali mnie? Czy z troski o siebie. Może bali się, że wygadam? Może mi nie ufali?
- Jak wyjdę ze szpitala, wyjeżdżam - oznajmiłam. - Wracam do Nowego Yourku.
- Nie możesz! - wrzasnął Horan.
- Dobrze wiesz, że mogę zrobić to w każdej chwili i nie obchodzi mnie wasze zdanie.
- Jass nie wyjeżdżaj - jęknął Louis. - Proszę.
- Przykro mi Lou - uśmiechnęłam się słabo. - Potrzebuję tam wrócić, tutaj nie uda mi się was przebaczyć... Za dużo będzie mi was przypominać...
*Jasmine nie wyjeżdżaj* - zobaczyłam Justina. Nie mogłam z nim rozmawiać, chociaż bardzo chciałam mu odpowiedzieć, ale chłopacy uznali by mnie za pokręconą. - *Wybacz im to jedno kłamstwo. Naprawdę zrobili to tylko i ze względu na Ciebie, martwią się. A kiedy wyjedziesz... Będziesz sama.*
Może i to dobrze. Chociaż nie zupełnie będę sama, mam jeszcze tam Emily, Jasona i Catline. Tylko, że to nie są moi prawdziwi przyjaciele.
- Co mamy zrobić żebyś nam wybaczyła? - zapytał Lou. - Musisz nam wybaczyć... Proszę.
- No dobrze, ale nie róbcie tego więcej. - przytuliłam się do chłopaków.
Potem zostałam sama z Niallem.
Po kolejnych 2 tygodniach wyszłam ze szpitala i wróciliśmy do Mullingar. Stęskniłam się za domem. Gdy przekroczyłam próg zobaczyłam Zoe. Dalej jej nie lubiłam...
- O Jasmine! - krzyknęła. - Jak dobrze Cię widzieć.
Dziewczyna przytuliła mnie.
- A mi Ciebie nie bardzo. - uśmiechnęłam się sarkastycznie.
Ominęłam siostrę i poszłam do swojego pokoju. Zamknęłam się i rzuciłam na łóżko, gdy zadzwonił telefon. Na wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie Niall'a. Przez krótką chwilę wahałam się czy odmówić, jednak odruchowo przesunęłam palcem i odebrałam.
- Halo? - powiedziałam.
- Jasmine, jak się się czujesz?
- Jaki zatroskany - warknęłam. - Masz jakąś inną sprawę?
- Poszłabyś ze mną na kolację jutro?
- Mam iść z Tobą? Phi.
- Jassie proszę, chciałbym wszystko naprawić... Proooooszę!
- No dobrze. - zgodziłam się. - Pa.
Po paru minutach zasnęłam.
Obudziłam się około 12. Zeszłam na dół by zjeść coś na śniadanie, w kuchni zastałam Louis'a i Eleanor. Całowali się jak zwykle, nalałam do miski mleko, dosypałam płatki i usiadłam przy stole obok zakochanej pary.
- Hej Jasmine - przywitała mnie miło Eleanor. - Masz bilet.
Podała mi do ręki bilet powrotny do NY. Uśmiechnęłam się w celu podziękowania, gdyż smutno spojrzałam na papier w mojej ręce. Nie jestem pewna, czy naprawdę chcę wyjechać... Zostawić tu mamę, tatę... Gdy tam wrócę, będę sama. Tylko, że tutaj nie mogę już nikomu zaufać. Westchnęłam i odeszłam. Poszłam spakować walizki, a w między czasie wysłałam smsa do Niall'a.
"Przepraszam, nie możemy się dziś spotkać, za 2 godziny mam
samolot..."
Wzięłam się za pakowanie do walizek. Po godzinie pakowania miałam pełne 2 walizki. Nie wszystko zamierzałam zabrać, ponieważ wiem że jeszcze tutaj wrócę. Zeszłam na dół, by pożegnać się z rodzicami. Mama uścisnęła mnie mocno prosząc bym została, tata jednak przytulił mnie i stwierdził, że jeśli taka jest moja decyzja to on ją akceptuje. W tamtym momencie do domu weszła Caroline, Zayn, Louis, Zoe i Niall.
- Przyszliśmy się pożegnać - oznajmił Zaza.
Przytuliłam się do każdego z wielką niechęcią. Obrzydzało mnie to, co robili, to że mnie oszukali. Jednak najdłużej przytulałam się z Niallem. W jego ramionach było inaczej, tak jakoś bezpiecznie. Zaciągnęłam się jego zapachem. Pomachałam wszystkim i poszłam do taksówki, którą zamówiłam. Po godzinie byłam na lotnisku, a po kolejnych 3 godzinach byłam w Nowym Yourku. Weszłam do mojego starego domu. Było w nim tak pusto bez Justina. Smutno spoglądałam na nasze wspólne zdjęcia.Wspomnienia wróciły, ale nie płakałam. Teraz bardziej zależało mi na Horanie.
- Dlaczego ja wyjechałam?! - zapytałam siebie. - Co ja zrobiłam?!
*Nic się nie martw Jass, będzie dobrze...*
Znowu przede mną pokazał się Justin, boże ja jestem jakaś nienormalna... Gadam z duchem....
- Skąd możesz to wiedzieć? - warknęłam. - Zostawiłam ich tam, nie potrafię im wybaczyć, zapewne oni mi też nie wybaczą tego, że wyjechałam...
*Oni Ci to wybaczyli... Rozumieją Cię, więc dają ci czas*