- Odłóżcie broń!
Spojrzałem na Paris, pierwszy raz widziałem ją tak przestraszoną. Odwróciłem się i zobaczyłem Seana, trzymał przy swojej ręce Jasmine, która była ledwo przytomna, ledwo żyła. Nadal wyglądała przepięknie, mimo jej potarganych włosów, rys na twarzy i skaleczeń.
- Co ty jej zrobiłeś?! - warknąłem.
- To, na co zasłużyła.
W tamtej chwili myślałem, że rozszarpię tego gościa. Za nimi stanęli jednak schowani Styles i Louis.
- Zostaw moją siostrę! - rozkazał Lou celując w niego bronią. - Bo pożałujesz!
Próbował zachować zimną krew, ale widać było, że po żal mu Jasmine i że najchętniej zabiłby go na miejscu. Wycofaliśmy się z Paris na moment, a w tym momencie Sean odwrócił się do Harr'ego i Tomlinsona.
- Nie dosyć Ci? Lubisz tak wykańczać ludzi? - rzucił Hazz. - Zero w Tobie litości? Miłości?
Zamurowało nas.
- Rozumiem. Nie potrafisz niczego więcej tylko mordować i wykańczać! - wrzasnął.
- Nie jestem mordercą! Jestem gangsterem! To co wy - bronił się. - Gdybym nie miał litości nie byłoby Cię tu teraz.
- Gdybyś nie był mordercą David by teraz żył!
- Ty miałeś brata? Twoim bratem był David? - zamurowało mnie. - Brat Tilly...?
- Tilly - powtórzyła cicho moja "współpracowniczka".
Teraz dotarło do mnie co zdarzyło się naprawdę...Był grudzień, a miasto pokrywał biały śnieg, wszędzie ludzie zabiegani z rękami pełnymi toreb, a wśród nich my. Tilly i ja. Mieliśmy spędzić te święta razem, to miały być najlepsze święta w życiu...Siedzieliśmy na ławce w parku przypatrując się sobie nawzajem, w jej pięknych niebieskich oczach można byłoby utonąć.
- Nie stracisz obiecuję.
W tamtym momencie Tilly sypnęła mnie śniegiem. Zaśmiałem się i oddałem. Biegaliśmy po całym parku, wyglądaliśmy jak małe dzieci, ale wtedy przeszkodził nam jej brat - David. Mieliśmy 17 lat, a on 18, upierała się, że chce zostać ze mną, a wróci później, i że nie jest już dzieckiem i sobie poradzi i wtedy zdarzyło się właśnie, że gdy chciał ją zaciągnąć Tilly się wyrwała i chcąc przybiegnąć do mnie wypadła na ulicę pełną samochodów.
Moje serce zaczęło szybciej bić, przypomniało mi się to wszystko, to jak ona wpada na niego, jak upada, jak umiera. Była dla mnie najważniejsza! Zginęła...przeze mnie i Davida.
- Zginęła przez Ciebie! - krzyknąłem. - Ty kazałeś Davidowi ją przyprowadzić! To wszystko Twoja wina! Dlaczego to zrobiłeś?
- Wiedziałem, że prędzej czy później się wyrwie mu i pobiegnie do Ciebie, nie lubiła przebywać w domu odkąd wy się zaczęliście spotykać, akurat mój brat był na tyle mądry, że przeszedł z nią przez ulicę, a ona zaślepiona Tobą na nic nie uważając przebiegła i tak skończyła!
- Była Twoją siostrą - powiedział Louis.
- A Jasmine jest Twoją, ale skoro Niall tak bardzo ją kocha to zginie tak jak Tilly.
Zamknąłem oczy. Wiedziałem, że jeśli ją zabije to będzie koniec. Usłyszałem strzał. Otworzyłem oczy. Luke leżał na ziemii przypierając do siebie Jassie, która uderzyła w kamień głową.
- Kurwa - syknąłem. Podbiegłem najszybciej do przyjaciela i Jassie. - Zadzwońcie po pogotowie!
Wszyscy stali jak wryci.
- No dzwońcie!
Harry ocknął się szybko i wybrał numer pogotowia. Po 10 minutach karetka była na miejscu zabrali Jasmine i Luke'a. My zostaliśmy na miejscu tylko Louis i Zoe z nimi pojechali.
- Zajebie go, jak go znajdę! - usiadłem na ziemii opierając się o samochód. - Morderca.
- Niall nie zapominaj, że ty też nim jesteś - przypomniała mi Paris i usiadła obok. Spiorunowałem ją wzrokiem. - Przepraszam, po prostu...
- Skrzywdził najpierw Tilly, najważniejszą dla mnie osobę na świecie. A teraz Jasmine.
- Ty kochasz Jassie? - zdziwił się Zayn podchodząc do nas. - Wiedziałem.
Taa. Wiedział. I co z tego? Jasmine jest w ciężkim stanie, nie będę rozmawiać z nim o rozterkach miłosnych w tej chwili!
- Jedziemy do szpitala - rozkazał Payne.
- I co z nią? - spytałem Louis'a po dotarciu na miejsce.
Na ławeczcce siedzieli już rodzice Jassie, Lou i Zoe. Ojciec ich chodziło w kółko po korytarzu natomiast mama ich była załamana.
- Wiedzą co się stało? - zagadał Hazz.
- Jasmine ma operację, jeszcze nic nie wiedzą i mam nadzieję, że się nie dowiedzą.
Ja też miałem taką nadzieję, ale jeśli dowiedzą się, że dostała strzała z pistoletu, będą podejrzewać, że była w coś wmieszana. To moja wina! Wszystko to moja wina, gdyby nie ja, gdybym nie poznał jej rodziny ani jej, gdybym jej nie pokochał nic by się jej nie stało, nic by się nie wydarzyło!
- Kurwa - syknąłem. Podbiegłem najszybciej do przyjaciela i Jassie. - Zadzwońcie po pogotowie!
Wszyscy stali jak wryci.
- No dzwońcie!
Harry ocknął się szybko i wybrał numer pogotowia. Po 10 minutach karetka była na miejscu zabrali Jasmine i Luke'a. My zostaliśmy na miejscu tylko Louis i Zoe z nimi pojechali.
- Zajebie go, jak go znajdę! - usiadłem na ziemii opierając się o samochód. - Morderca.
- Niall nie zapominaj, że ty też nim jesteś - przypomniała mi Paris i usiadła obok. Spiorunowałem ją wzrokiem. - Przepraszam, po prostu...
- Skrzywdził najpierw Tilly, najważniejszą dla mnie osobę na świecie. A teraz Jasmine.
- Ty kochasz Jassie? - zdziwił się Zayn podchodząc do nas. - Wiedziałem.
Taa. Wiedział. I co z tego? Jasmine jest w ciężkim stanie, nie będę rozmawiać z nim o rozterkach miłosnych w tej chwili!
- Jedziemy do szpitala - rozkazał Payne.
- I co z nią? - spytałem Louis'a po dotarciu na miejsce.
Na ławeczcce siedzieli już rodzice Jassie, Lou i Zoe. Ojciec ich chodziło w kółko po korytarzu natomiast mama ich była załamana.
- Wiedzą co się stało? - zagadał Hazz.
- Jasmine ma operację, jeszcze nic nie wiedzą i mam nadzieję, że się nie dowiedzą.
Ja też miałem taką nadzieję, ale jeśli dowiedzą się, że dostała strzała z pistoletu, będą podejrzewać, że była w coś wmieszana. To moja wina! Wszystko to moja wina, gdyby nie ja, gdybym nie poznał jej rodziny ani jej, gdybym jej nie pokochał nic by się jej nie stało, nic by się nie wydarzyło!
OCZAMI JASMINE
Obudziło mnie pikanie:
PIK PIK PIK
- Dzieńdobry panno Tomlinson - przywitał mnie chyba lekarz.
- Dzieńdobry, gdzie ja jestem? - chciałam wstać, ale pożałowałam tego i jęknęłam z bólem. - Moja głowa.
- Proszę nie wstawać z łóżka, dopiero pani się obudziła.
Skinęłam głową.
- Dzieńdobry, gdzie ja jestem? - chciałam wstać, ale pożałowałam tego i jęknęłam z bólem. - Moja głowa.
- Proszę nie wstawać z łóżka, dopiero pani się obudziła.
Skinęłam głową.
----------------------------------------
Hej ;D Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału... ;cc
Znowu zaniedbałam swoją pracę :(
Mam teraz naprawdę dużo nauki, gdyż zbliża się koniec semestru...
Dlatego też nie wiem, kiedy pojawi się kolejny :(
Mam nadzieję, że ten się podobał....